Sala sądowa jest miejscem, którego większość osób wolałaby unikać. Udział w procesie wiąże się ze stresem oraz zaangażowaniem czasu i pieniędzy. Często jednak trafiamy tam z własnej winy, pomimo że dało się tego uniknąć. Oto lista 7 zachowań, które mogą skutkować nieplanowaną wizytą w sądzie.
- Pycha
„Znam się na wszystkim, to i z prawem sobie poradzę. Przecież co to za sztuka napisać umowę? Ściągnie się wzór z sieci, zmieni dane i załatwione. Nie takie kontrakty ze szwagrem się pisało. Miałbym płacić za to prawnikowi? Wolne żarty!”
- Chciwość
„To oferta życia! Naiwniacy trzymają pieniądze w bankach na lokatach 3%, a przecież można zainwestować w złoto. Albo w bursztyn. Zysk gwarantowany. Dwa lata i zostanę rentierem. To tak piękne, że wydaje się niemożliwe.” No właśnie…
- Nieczystość
„Może i dostałem towar w terminie, ale to przecież nie oznacza, że mam od razu zapłacić, nie? Pieniądz musi pracować. Jak się kontrahent upomni, to ponegocjujemy, ale na razie mam pilniejsze wydatki. Poza tym na biednego nie trafiło.”
- Zazdrość
„Człowiek haruje całymi dniami, wypracowuje zyski, a wszystko zagarnia podły kapitalista! Szef ostatnio kupił nowy samochód, a ja nie dostałem podwyżki od 2 lat. Czas zrobić użytek z tej bazy klientów…”
- Nieumiarkowanie
„Zalałem mieszkanie sąsiada, ale obiecałem przecież, że jak będę miał czas to odmaluje. Stosunki dobrosąsiedzkie nie ucierpią więc chyba z powodu grilla ma balkonie. A z faktu, że uczę się grać na puzonie, to powinien być wręcz zadowolony – może za darmo poobcować z kulturą wyższą.”
- Gniew
„Skandal! Według moich obliczeń płot sąsiada stanął na mojej ziemi. Tej ziemi! Dwadzieścia centymetrów to nie przelewki. Nie, nie możemy się dogadać. Z terrorystami się nie negocjuje. Spotkamy się w sądzie!”
- Lenistwo
„Ustne umowy są tak samo ważne, więc po co się męczyć i wszystko spisywać. Jak nie mamy umowy na piśmie, to nie będziemy się przecież bawić w wymianę listów. Jest przecież XXI wiek, to o wszelkich problemach możemy porozmawiać przez telefon.”