Dzisiejszy wpis wyjątkowo nie jest poświęcony tajnikom procedury cywilnej lecz Państwu – czytelnikom mojego bloga. Przełom roku to we wszystkich mediach tradycyjnie czas publikacji różnego rodzaju podsumowań, rankingów i statystyk. Postanowiłem pójść tym tropem i dokonać podsumowania pierwszego półrocza działalności bloga. Niektóre wnioski są zaskakujące.
Pierwszy wpis opublikowałem 26 czerwca 2014 r. Do końca roku na blogu pojawiło się łącznie 26 wpisów. Do końca ubiegłego roku stronę odwiedziło prawie 7 tysięcy unikalnych użytkowników.
Kim są czytelnicy?
Wśród czytelników bloga przeważają mężczyźni – 54% wobec 46% kobiet.
Najliczniejszą grupę wiekową tworzą osoby w wieku 25-34 lat – stanowią ponad 1/3 wszystkich użytkowników. Niewiele mniejszą grupę tworzą osoby w wieku 18-24 lat. Podium zamyka grupa 35-44 z udziałem 15,5% wszystkich odwiedzających.
Tego rodzaju dane nie są zbierane od wszystkich użytkowników, a Google niestety nie udostępnia informacji o wielkości grupy na podstawie, której zostały obliczone statystyki demograficzne. Nie wiadomo więc w jakim stopniu powyższe dane są reprezentatywne dla ogółu.
Skąd przychodzą czytelnicy?
Jeżeli chodzi o fizyczną lokalizację, to wśród osób odwiedzających mojego bloga zdecydowanie przeważają użytkownicy z Warszawy – prawie 2500 odwiedzin. Drugi w kolejności Kraków to tylko niespełna 1200 odwiedzin. Ostatnie miejsce na podium należy do Wrocławia z liczbą odwiedzin przekraczającą 500, zaś pierwszą dziesiątkę zamyka Białystok ze 111 odwiedzinami.
Co ciekawe krąg użytkowników nie ogranicza się do mieszkańców Polski. Z każdego z państw UE odnotowano przynajmniej kilkanaście wejść. Najwięcej wejść z zagranicy pochodzi z Wielkiej Brytanii – 116. Nie zabrakło również wejść z tak egzotycznych lokalizacji jak Kenia, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Mauritius.
Głównym źródłem odwiedzin bloga są wyniki wyszukiwania Google – prawie 3/4 wejść. Po około 1000 osób liczba dotarło na moją stronę bezpośrednio (niniejszym dziękuję krewnym, znajomym i klientom:) i z linków zamieszczanych w mediach społecznościowych. Pozostali użytkownicy znaleźli się na blogu po kliknięciu odnośnika na innych stronach.
Jakich informacji poszukują czytelnicy?
Spośród wszystkich statystyk bloga najciekawiej prezentują się dane o frazach kluczowych, których poszukiwali użytkownicy.
Gdy zakładałem bloga przypuszczałem, że największym powodzeniem będą się cieszyć wpisy zawierające konkretne porady nt. sporządzania pism procesowych. Wpisy dotyczące ogólniejszych zagadnień, takich jak natura sprawy cywilnej traktowałem jako niezbędne uzupełnienie takich porad, ale nie spodziewałem się, aby użytkownicy poszukiwali akurat tego rodzaju informacji. Tymczasem najliczniejszą grupę fraz kluczowych po których użytkownicy trafiają na mojego bloga są właśnie pytania oscylujące wokół pojęcia sprawy cywilnej, jak np. jakimi sprawami zajmuje się wydział/sąd cywilny, co oznacza „sprawa cywilna” itp.
Wydaje mi się, że świadczy to o tym, że osoby poszukujące w Internecie informacji prawnych nie dysponują wystarczającą wiedzą, aby od razu skorzystać z wpisów o charakterze instrukcji sporządzenia konkretnego pisma. Wygląda na to, że szkoły nie dostarczają uczniom wystarczających informacji z zakresu podstaw prawa. Pozytywnym aspektem dużej liczby tego rodzaju zapytań jest fakt, że internauci próbują się dokształcać prawnie na własną rękę i nie szukają wyłącznie wzorów pism i instrukcji ich sporządzania, lecz chcą najpierw zdobyć informacje pozwalające na bardziej świadome korzystanie z takich materiałów. Dla mnie jako autora oznacza to, że żadnych zagadnień nie powinienem uznawać za zbyt oczywiste, aby o nich napisać, a wszystkie praktyczne porady powinny być obudowane wyjaśnieniem używanych pojęć czy też omówieniem celu danej regulacji itp.
Kolejną, prawie równie liczną grupę fraz stanowią poszukiwania porad nt. formułowania pism procesowych.
Wydaje się, że dla użytkowników bardzo istotna jest problematyka kosztów postępowania. Liczna grupa zapytań dotyczy bezpośrednio tego tematu, jak również związanych z nim zagadnień takich jak obliczanie wartości przedmiotu sporu czy też kwestii wynagradzania adwokata z urzędu. Użytkownicy chcą wiedzieć jakie czynności procesowe wiążą się z koniecznością uiszczania opłat oraz kiedy zachodzi konieczność zwrotu kosztów na rzecz przeciwnika. Na podstawie analizy zapytań związanych z tematem kosztów wydaje mi się, że wiele osób nie jest w stanie oszacować finansowego ryzyka wstąpienia na drogę sądową, co może powstrzymywać je przed dochodzeniem ochrony swoich praw. Zapytania dotyczące kosztów ujawniają również zaskakującą niewiedzę dotyczącą instytucji pełnomocnika z urzędu – co jakiś czas pojawia się pytanie o to czy taki pełnomocnik może się zrzec wynagrodzenia. Albo osoba korzystająca z zastępstwa prawnego z urzędu obawia się, że po zakończeniu procesu będzie musiała ostatecznie zapłacić swojemu pełnomocnikowi, albo przeciwnik strony korzystającej z tego uprawnienia uważa, że w razie przegranej nie powinien pokrywać kosztów adwokackich. Z dużego zainteresowania czytelników tematyką kosztów wynika dla mnie konieczność uwzględniania tego zagadnienia w przyszłych wpisach – przy czynnościach generujących koszty będę się starał zwracać uwagę na aspekt ekonomicznego ryzyka podjęcia danej czynności.
Z zagadnieniem kosztów sądowych jest nieodłącznie związana obawa o wysokie ceny usług adwokatów i radców prawnych. użytkownicy pytają czy mogą działać w sądzie (w tym również w Sądzie Najwyższym) bez adwokata oraz czy mogą ich reprezentować inne osoby, w tym tzw. doradcy prawni. Chęć do unikania usług profesjonalistów kontrastuje z brakiem wiedzy prawnej wynikającym z większości zapytań. Negatywne efekty takiego stanu rzeczy są widoczne na salach sądowych. Uważam, że wobec zawartego w Kodeksie Etyki Adwokackiej zakazu informowania potencjalnych klientów o cenach usług, samorząd adwokacki powinien podjąć szeroką akcję promocyjną, w celu wskazania opinii publicznej, że usługi adwokatów są znacznie bardziej dostępne cenowo niż się powszechnie uważa. W twierdzeniu, że usługi adwokata są drogie jest tyle samo sensu co w konstatacji, że żywność jest droga – różnorodność potrzeb klientów oraz odpowiadających im produktów jest nieograniczona.
Część zapytań stanowi niestety odzwierciedlenie negatywnych stereotypów dotyczących wymiaru sprawiedliwości oraz adwokatów. Co jakiś czas powraca pytanie o to czy trzeba mieć znajomości w sądzie, aby wygrać sprawę. Pojawia się też wątek dotyczący adwokata, który nic nie robi w sprawie. Nie jest tajemnicą, że prawnicy nie cieszą się powszechną sympatią społeczeństwa. Moim zdaniem takie poglądy wynikają raczej z niewiedzy niż z osobistych złych doświadczeń, dlatego konieczne są działania przybliżające opinii publicznej kulisy naszej pracy. Świetnym przykładem opisu pracy sędziego od wewnątrz jest blog sędziego Artura Mączyńskiego. Rozmaite mity dotyczące zawodu adwokata, z „nicnierobieniem” na czele starałem się z kolei obalić w rozmowie w radio TOK FM i próbuje to robić na bieżąco w swoich wpisach w portalach społecznościowych.
***
Portret czytelników bloga z pierwszego okresu jego działalności prezentuje się bardzo ciekawie i pozwala mi na wyciągnięcie kilku praktycznych wniosków. Analizując zachowania użytkowników i poszukiwane przez nich frazy staram się dostosowywać treści do ich potrzeb. Informacją o tym, czy mi się to udało podzielę się z Państwem za rok, tymczasem serdecznie dziękuję za lekturę moich dotychczasowych wpisów i zapraszam do lektury nowych!